facebook


Najnowszy News

 swieconka czolo

POŚWIĘCENIE POKARMÓW WIELKANOCNYCH

W Rabie Wyżnej pod opieką św. Faustyny

raba czolo

Po koniec września towarzyszyłem księżom: Adamowi Włochowi i Zbyszkowi Bogaczowi w odwiedzinach współbraci przebywających w Rabie Wyżnej.


 

Okazały budynek stojący samotnie na końcu osiedlowej drogi zapełnił się pierwszymi pacjentami w 2001 r., zaraz po tym, jak go wspólnie poświęcili kard. Franciszek Macharski i będący wtedy przy papieżu w Watykanie abp Stanisław Dziwisz, wspierający jego powstanie. Nic dziwnego. To jego rodzinne strony, bliskie mu pod każdym względem. Gdy więc na początku lat dziewięćdziesiątych kilkunastu młodych ludzi z okolicznych wiosek postanowiło razem zbudować ośrodek rehabilitacyjny, by pomóc niepełnosprawnym i przewlekle chorym, w dzieło to włączył się najbardziej rozpoznawalny na świecie ich Rodak.

Pamiętam, jak w 1995 r. pojawił się w krakowskiej redakcji „Gościa Niedzielnego” młody ksiądz, który przyniósł rysunek owego budynku z dołączoną informacją i numerem konta, prosząc o zamieszczenie na łamach tygodnika. Był to obecny dyrektor ośrodka ks. Adam Kaczor, szukający przyjaciół i dobroczyńców dla tego dzieła. A potrzeby były ogromne, bo i budynek nie był mały. Wsparcia w czasie jego budowy szukano także z niebios, bowiem za patronkę wybrano św. siostrę Faustynę.

Nieznany jeszcze 15 lat temu ośrodek, ma dzisiaj wyrobioną markę daleko poza granicami Raby Wyżnej. Trafiają do niego głównie dorośli z niepełnosprawnością ruchową, z dolegliwościami reumatycznymi i układu nerwowego, którzy wymagają rehabilitacji i dalszego leczenia poszpitalnego.

Wiele razy z fachowej pomocy pracowników, nowoczesnej aparatury i sprzętu medycznego korzystali tutaj również sercanie. Dość wspomnieć dwukrotny pobyt rehabilitacyjny kard. Stanisława Nagyego, ale także ks. Józefa Karpierza i ks. Kazimierza Krakowczyka.

Od jakiegoś czasu są tam ks. Stanisław Filipiak i ks. Franciszek Ślęczka, od ponad miesiąca, po okresie leczenia w Limanowej. ks. Kazimierz Wawrzyczek.

Spotkaliśmy go w jadalni przy drugim śniadaniu. Siedział na wózku, co jeszcze niedawno było dla niego trudne. Widać, że codzienne ćwiczenia przynoszą efekty, o co dba tutejszy personel i siostry nazaretanki.

Nasze spotkanie z ks. Kazimierzem było osobliwe. Dzięki ks. Adamowi, w młodości harcerzowi, miało coś z gawędy, które przy ognisku snuje starszy wiekiem i doświadczeniem życia druh. Jak przystoi dobrej gawędzie, snuł opowieści z historii prowincji, początkach kontaktów z dobroczyńcami za czasów ks. Wietechy, potem ks. Buckiego i ks. Letkiewicza, wspaniałych dobrodziejach sercańskich kleryków na czele z Michałem Litkowskim, Marią i Andrzejem Protasiukami z Garwolina i wielu innych. Były wątki związane z wyprawami na rowerze oraz motorze do wiosek i miast, gdzie mieszkali, o prymicjach jakie urządzali dla swych podopiecznych, których traktowali jak synów, a także o wielu innych zdarzeniach, osobach, zachowanych w wybornej pamięci Druha-Gawędziarza.

Nie zabrakło także wątków osobistych, a szczególnie wspomnienia z lat działalności filmowej, czego rezultatem było nakręcenie ponad 40 tys. metrów taśm filmów religijnych, w tym bardzo cennej dla historii prowincji serii pt.: Sercańska Kronika Filmowa.

W porządnej gawędzie jest także nauka o życiu, oparta na doświadczeniach mówiącego i jego wiedzy. Słuchaliśmy więc wszyscy nie mających nic z patosu słów o przeżywanej starości, cierpieniu, które ma wartość, innemu wiedzeniu wielu spraw z perspektywy lat. I jeszcze o tym, że starość wcale nie musi być bezowocna, że można się nadal czuć potrzebnych, zwłaszcza, kiedy ma się życzliwych w pobliży ludzi.

Gawęda ma zawsze swoją puentę. Podsumowanie braterskiego spotkania było bardzo wzruszające.

- „Ty, Kaziu, do końca pracowałeś dla prowincji. Bardzo ci dziękuję za wszystko, a przede wszystkim za ciepło, które nam zawsze dawałeś. Niosłeś to ciepło przez tyle lat, gdzie byłeś. A przez twą pracę z dobroczyńcami, twoje ciepło rozszerzało się po całej Polsce. Nigdy nie oczekiwałeś uznania. Niech Bóg wynagrodzi ci ofiarę, jaką teraz składasz. Może ona jest komuś potrzebna, może prowincji i zgromadzeniu” – podsumował ks. Włoch prawie godzinne spotkanie.

Odwiedziliśmy również w pokoju ks. Filipiaka, którego za niedługo wezwano na badania, natomiast ks. Ślęczkę spotkaliśmy na korytarzu. Dowiadując się o pobycie w ośrodku kard. Mariana Jaworskiego, złożyliśmy również jemu wizytę. Tutaj, można rzec, był dalszy ciąg gawędy ks. Adama, tym razem o pracy w Radiu Watykańskim, czym bardzo interesował się kardynał. Z kolei ks. Bogacz wspominał ciekawe wydarzenia ze swego pobytu w Rzymie, na Ukrainie i Białorusi, a szczególnie zabawne historię związane z kard. Świątkiem.

Z Raby Wyżnej wracaliśmy niemal w milczeniu. W pamięci powracały obrazy, osoby, słowa… także te dolatujące z kuchni: czy może księża napiją się kawy? Takie spotkania pozostaną w nas na zawsze.

                                                                                                                                                                           Ks. Andrzej Sawulski SCJ

Życie Zakonne

zakon