facebook


Najnowszy News

 kiermasz czolo

KIERMASZ PALM I OZDÓB WIELKANOCNYCH

 

 

      Wiadomość o nagłej śmierci ks. Andrzeja Woźniaka, jaka dotarła w czwartek 28 maja, to prawdziwy grom z jasnego nieba.

       Zaglądnąłem najpierw do Elenchusa. W czerwcu rozpocząłby 57 rok życia, które w młodości przebiegało w położonym na wschodniej ścianie kraju Lubartowie. W 1982 r. jego dorosłą część związał ze Zgromadzeniem Księży Sercanów, gdzie 30 lat był kapłanem.

     Oprócz wspólnych czterech lat w seminarium, nigdy nie byliśmy na tej samej placówce. Spotykaliśmy się od czasu do czasu gdzieś w Stadnikach, Warszawie, Krakowie przy okazji pogrzebów, święceń, spotkań przełożonych czy ekonomów. Był ekonomem seminarium i prowincji. Potem na dłużej znalazł się za wschodnią granicą pracując duszpastersko na Białorusi, a gdy wrócił został w 2016 r. proboszczem w Starych Kątach.

      Nie jest mi znana bliżej jego praca w tych miejscach i na powierzonych urzędach, choć słyszałem, że wykonywał je bardzo sumiennie. Pamięć przypomina mi bardziej lata seminaryjne i sylwetkę Andrzeja, która wybijała się spośród wszystkich seminarzystów, którzy szybko nadali mu pseudonim „Długi”. Ale nie tylko wzrostem się wyróżniał. Był koleżeński, pracowity, pomysłowy i lubił sport. Jego warunki fizyczne nadawały się znakomicie na bramkarza, którym został w kleryckiej drużynie. I to w dużej mierze dzięki niemu, w rozgrywkach międzyseminaryjnych drużyna sercańska zdobyła w 1985 r. po raz pierwszy zwycięski puchar kard. Karola Wojtyły.

       Lubił też rowerowe przejażdżki, których organizatorem był głównie Czesiek Kucmierz, jednocześnie trener piłkarskiej drużyny. Miał zdolności do naprawiania czegoś, co się zepsuło w domu i przy różnym sprzęcie maszynowym, w tym słynnym traktorku.

     Wtedy też objawiły się zainteresowania Andrzeja do wędkarstwa, które potem stało się jego prawdziwą pasją. Posiadał również zacięcie teatralne, grywając w seminaryjnych przedstawieniach, a potem na placówkach. min. w Kątach Starych organizował razem z dziećmi i młodzieżą Jasełka i inny występy.

      Przeglądnąłem trochę zdjęć z różnych wydarzeń w Starych Kątach, gdzie duszpasterzował w przynowicjackiej parafii. Zdjęcia te sporo mówią o jego otwartości na ludzi, organizacji różnych uroczystości, troski o życie religijne i kulturalne swych parafian. Na każdym jest uśmiechnięty, zwrócony do ludzi. Takiego go zapamiętam.

                                                                                                              Ks. Andrzej Sawulski SCJ

Życie Zakonne

zakon